Panzerfaust VI - Soul Burner

Ok, dzięki za odpowiedź.

Dla zainteresowanych którzy nie byli na prochowni w czasie pierwszych testów mobilnych respów oraz defibrylatorów - na kanale Youtube Panzerfausta znajdują się filmiki z wytłumaczeniem działania mechaniki.

Oraz

Jest dostępna mapka z terenem imprezy? Na stronie nie znalazłem, domyślam się jedynie że wjazd/wejście przez parking przy prochowni?

Mam mapy z poprzednich edycji ale nie wiem czy będą się pokrywały z terenem gry

Z tego co pytałem orgów - namioty rozbijamy na prochowni. Samochody bedzie mozna zostawic na drodze dojazdowej do prochowni (nie na samej). Ktos jeszcze będzie w piątek wieczorkiem ? Zebysmy sie jakos obok siebie porozbijali namiotami ?

Ja będę w piątek, pewnie wcześniej niż wieczorem. Strona konfliktu wprawdzie przeciwna, ale na wojnach tak to już bywało że w dzień się do siebie strzelało a w nocy razem piło :wink:.

Niestety ale w związku iż stowarzyszenie które nas wspierało po zmianie zarządu w ostatnią środę(wczoraj) wycofało się
jesteśmy zmuszeni przełożyć zlot o 2 tygodnie żeby dopiąć umowę na użytkowanie terenu.
Nowy termin zlotu to 25-27 sierpnia.
Każdy kto chce zrezygnować może to zrobić mailowo do 16.08.2017 na adres info@panzerfaust.pl
składka zostanie zwrócona w pełnej kwocie.
Serdecznie przepraszamy za zaistniałą sytuację.

Pozdrawiamy
Zespół Zlotu Panzerfaust VI

Dla zainteresowanych.
Panzer sie odbędzie - ale z uwagi na ostatnie akcje z wichurami i zagrozeniem biwakowania w lesie - biwak odbywa się w chlebowie.
Dokladna trasa tutaj:

Kosz zlotu został ujednolicony do kwoty 60 zł.
Jeżeli ktos chce na ostatnią chwilę podjechać - jest taka możliwość.
Na miejscu biwaku jest możliwość palenia ogniska więc kiełbaski mogą się przydać.

W sobote rano podjeżdzamy do leśniczówki - i potem z buta do lasu gdzie odbędzie się rozgrywka.
W niedziele głównie sprzątanie.

Ciekaw jestem ile ostatecznie ludzi się pojawi, szczególnie po ostatniej “aferze” ze zmianą terminu. Pomimo wszystko trzymam kciuki aby impreza się udała.

Chcących przyjechać w sobote rano na rozgrywkę zapraszamy między 8:00 - 9:00 do punktu rejestracyjnego aby pobrać pakiet startowy.

A gdzie jest punkt rejestracyjny? Brakuje mapki czy ogólnie informacji. Strona internetowa wydaje się być martwa, a wszystkie informacje pochodzą od ludzi bądź z maili :confused:

Najświeższe informacje są na fanpageu Redirecting...

Punkt rejestracyjny nie jest nigdzie jednoznacznie wskazany. Czy jest nim ostatnio dodane miejsce noclegowe?

Dla osób które nie będą obozować w wyznaczonym miejscu przez ogrów (m.Chlebowo)od piątku , będzie to leśniczówka przy ulicy Polarnej. Jutro postaram się to ogarnąć, oraz potwierdzić. Lokalizacje.

Punkt rejestracyjny znajduje się w obozie i tylko tam jest możliwość zarejestrowania się i pobrania pakietu startowego.
Leśniczówka to tylko punkt apelu i wymarszu w sobote.
Jeżeli ktoś chce się pojawić tylko w sobote to musi najpierw w godzinach 8:00-9:00 pojawić się w obozie.

Ktoś w ogóle był na tej imprezie, czy po wtopie ze zmianą terminu wszyscy odpuścili? Jak na razie wszędzie totalna cisza. Na FB tylko enigmatyczny wpis, że było “kameralnie” co dla mnie oznacza, że frekwencja nie dopisała.

Byłem od piątku.
Spodziewałem się że po zmianie terminu część ludzi nie przyjedzie ale coż… Że aż tylu zrezygnuje nie przypuszczałem.

Samo miejsce biwakowania (po ostatnich tornadach nadleśnictwo nie wyraziło zgody na biwakowanie na ich terenie) było bardzo przyjemne. Rozłożony pawilon, woda, prąd totoi.
Dojazd bardzo prosty bo nawet moja żona po słownych wskazówkach trafiła za pierwszym razem.
Dodatkowo możliwe było palenie ogniska więc skonsumowaliśmy kiełbaski.

Pierwszego dnia przyjechało około 12 osób - więc było kameralnie. Okazało się że większość uczestników znam ze zlotów pare lat temu. Powspominaliśmy sobie. Trochę piwka itp - ale nikt raczej rano nie zdychał.

Każdy dostał znacznik strony, czip z nazwiskiem, naszywkę oraz smycz na czip.
Przygotowane były zestawy dla każdego kto się zapisał.

Rano czekaliśmy na ludzi i cóż … przyjechały dwa samochody.
Potem przygotowania, dojazd na leśniczówkę koło Radzia i odprawa.
Grało nas z tego co pamiętam 7 na 9 czy jakoś tak, plus trzy goliaty.
Głównie chodziliśmy w 2-3 osobowych ekipach, było troche wymiany ognia (wbrew pozorom więcej niż na jednym pancerze gdzie byłem i było 300 osób). Czipy na respach działały fajnie, sprzęt techników troche gorzej. Dało się odczytywać informację z przedmiotów fabularnych (oczipowanych) oraz dostawaliśmy rozkazy w kopertach przygotowane zawczasu. Fabuła była spójna i trzymało się to kupy.

Mnie omineła najdłuższa wycieczka - ale dwie ekipy od nas szły z prochowni na klucz i spowrotem żeby znaleść ukryte moduły. Juz o 16 straciłem całą parę - zmęczenie wielogodzinnymi biegami i marszami dało o sobie znać. W 7 osób wykonywaliśmy zadania przewidziane dla 40-60 ( w tym dwa razy udały się rajdy na sztab wroga).
Goliaci troche przeszkadzali Camlandii… a potem z uwagi na kombinacje naszego dowódcy spalili nasz sztab :slight_smile:

Od godziny 14 zrobiło się mocno larpowo (pewnie już ze zmęczenia tymi ciągłymi pogoniami i noszeniem fantów).
O 17 był koniec i gdzies o 18 byliśmy w obozowisku gdzie podana została grochówka.
W dwadzieścia kilka osób mieliśmy do zjedzenie 150 porcji … Sam dałem rade tylko 4 ale byli zawodnicy co dali rade 6 :slight_smile: Zawody Heavy shit w trochę innej odsłonie :wink:
Potem rozlosowanie nagród od sponsorów.

Ja niestety juz musiałem spadać - ale część została jeszcze na noc.
Ostatniego dnia planowane było sprzątanie lasu z oznaczeń.

Ogólnie było bardzo kameralnie - ale bardzo przyjemnie się biegało po lesie.
Starcia były, milsimowe chodzenie po 5 km w ta i spwrotem też były. Trochę larpa z przekupywaniem goliatów …
Elektronika ogólnie na duży plus - respienie się było proste. Stuff medyka mało się przydał bo jak już to gineła cała ekipa (3-4 osoby) i medyk i tak nie miał jak użyć sprzętu (raz chyba się udało skorzystać z apteczki).

Stuff technika nosiłem też ja - i udało mi się odczytać kilka zadań na wyświetlaczu (plus na komputerze sztabowym w bazie).
Całość mechaniki była rozgrywana na czipach.
Goliaci mieli plytki czułe na dzwięk uderzenia -ale to troceh dziwnie działało i akurat ta czesc srednio wyszła.

Do zakończenia udało nam się prawie zrobić własnych goliatów. Przeciwnikowi prawie udało się z tego co wiem sklecić ekskalibura.

Ogólnie - bardzo profesjonalnie przygotowany obóz, sama rozgrywka i działanie organizatorów.
Szkoda że nie starczyło im czasu na odpowiednią komunikację na facebooku i forach - pewnie stąd tak niska frekwencja (oraz z powodu przeniesienia terminu). Wydaje mi się że troche przeliczyli się z siłami - kiedyś pancera organizowało kilkanaście osób - teraz - praktycznie trzy ?
Sam jeżeli będa powtarzać impreze - z chęcia pomoge udzielając się dużo mocniej niż w tej edycji. O ile zdecydują się na kolejną bo wykosztowali się i nie wiem czy będą chcieli to powtarzać.
Z punktu widzenia uczestnika - było zajebiście.
Może uda mi się ich namówić na skromniejszą imprezę z przygotowaną pod pancera mechaniką jak już odpoczną.

Filmik z piątku:

Smutne to - i niestety widać jak na dłoni, że impreza poległa przez organizację. Kocur, piszesz o profesjonalnym działaniu chłopaków, ale jak na dłoni widać, że niestety tak nie było, przede wszystkim ze względu na skopaną komunikację no i totalną wtopę z przesunięciem terminu. Nie piszę tego jako hejt czy co tam jeszcze - kibicowałem tej imprezie z boku choć nie mam w ogóle z nią żadnych doświadczeń.

Nie powiedziałbym że organizacja poległa, tylko chłopaki popełnili błąd z przeniesieniem terminu. Gdyby wszystko odbyło się w oryginalnym terminie ale bez before + after a sam scenariusz (taka opcja była), to frekwencja byłaby spora i całość zakończyła sukcesem. Bo przecież cała reszta była dobrze zorganizowana i w 3 osoby dali radę ogarnąć wszystko. Technika w miarę działała (nie licząc goliatowych skrzynek), zadania były domknięte, wszystko na swoim miejscu. Nie ma się co czepiać. W piątek nie byłem, ale obóz też wyglądał na dobrze zorganizowany.

Sama rozgrywka mi się nie podobała. Całość można było wyskalować z 100 do 50 uczestników, ale nie 15. Teren był ogromny, a liczba uczestników nie pozwalała na jakiekolwiek zajmowanie terenu. Mieliśmy 2 małe odziały, i żeby pchać fabułę do przodu oba musiały być mobilne. Dodatkowo poszedłem tam jako wsparcie, ale straciłem wszystkie przywileje i byłem gościem bez roli ale z cięższym sprzętem.

W dużym stopniu rozgrywkę psuli goliaci. Poszedłem tam z nadzieją na lekkie larpienie i wczucie się w konflikt jako obywatel i obrońca Calmlandii. Start był fajny, zakładamy bazę i po chwili szukamy uszkodzonej wirówki żeby Angryckie bydlaki jej nie przejęły. Rozumiem że w tym momencie Goliat to nazwa tajnego projektu który jest jedynie teorią bo nie ma sprzętu do ich wyprodukowania. Naszym zadaniem jest żeby tą teorią pozostał. Szukamy więc wirówki i ignorujemy organizatorów którzy jeździli po drogach. Widzimy jak po drodze idą “goliaty”. Również je ignorujemy, bo skoro nie istnieją to pomagają orgom i idą ogarnąć coś fabularnego. Ale nagle otwierają do nas ogień, przechodzą przez nasz sztab i wybijają każdego z naszej strony. What the fuck? Immersja legła w gruzach. Chodzą żołnierze których nie ma i to jeszcze jak się okazało nie są związani z żadną ze stron. Wyglądało to tak, że nie Angryk był problemem, tylko goliaci. Gdyby było nas 30, to można by ich podstępem zniszczyć. Ale nawet gdyby się zebrała cała armia Calmlandii, czyli 8 osób, to nie ma szans żeby trafić naraz 3 goliatów w małe pudełko które by zaskoczyło i potem przez 10 sekund odciąć im zasilanie. Gdy okazało się że mamy odbić z rąk goliatów labolatorium i utrzymać je przez 2 godziny to od razu wiedziałem że jest to niewykonalne. Obronić przed Angrykiem 2 godziny oczywiście spoko, ale pokonać 3 goliatów w 4 osoby (bo reszta jest daleko) nie ma szans. Szansa jest jedna, bo jak nas wysiekają to wracamy kilometr czy więcej do sztabu. W późniejszej części gry Goliaci chodzili już porozbierani bez zbroii. Bo po co mają się męczyć skoro i tak nie ma godnych przeciwników? Wyszła z tego nieśmiertelna i lekka jednostka. Doszło do tego że zaczęliśmy się dogadywać z Angrykiem żeby spotkać się przy konkretnym respie i całą siłą obu stron spróbować ich wybić. Angryk się nie pojawił. Kocur, wiesz czemu? Sama próba dogadania się stron przeciwnych jest ciekawa, ale cel już nie. W moim przypadku immersję przez goliatów trafił szlag.