Maszeruj albo giń!

Pewnego dnia, pojawił się w mojej głowie pomysł, aby zrobić ok. 50km w pełnym sprzęcie, w nocy. Pomimo, że pierwsze podejście miało odbyć się 1,5 roku temu w zimę, choroba powstrzymała zapędy (mononukleoza i 1 miesiąc w domu :wink: ). Jednak pomysł przeżył i nadarzyła się kolejna okazja. Udało mi się namówić Kermita z teamu, reszta nie znalazła czasu. Przygotowania rozpocząłem od wyznaczenia trasy. Z wstępnych wyliczeń wyszło ok. 41km. W momencie kiedy trasa została zatwierdzona, wysłałem email z wszelkimi informacjami do KWP w Szczecinie. W dniu 27.08.2016 około godziny 10:00, odbyłem rozmowę telefoniczną z dyżurnym KWP. Krótko ustaliśmy wszystkie fakty i zostałem zapewniony, że nie będziemy mieli problemów z patrolami.
27.08.2016 o 19:00 wyruszyliśmy z pod adresu Krakowska 59


Pierwszy patrol spotkaliśmy w okolicach Azoty Arena, zero reakcji :wink: (Chociaż Mossberg w rękach jednego z nich był w stanie nas przekonać, że kiedy zostaniemy zatrzymani, nie ma co podskakiwać)

Pierwsza część szła dosyć szybko, aż do Pilchowa, gdzie buty zaczęły coraz bardziej dawać się w znaki. Przerwy stawały się coraz częstsze. Coraz częściej doskwierał nam brak wody (zła ocena zapotrzebowania na napoje)

Trasa do Strzebielic była już udręką, stopy, aż pulsowały podczas kroków. Po przerwie w Strzebielicach ok. Godz. 02:00 stwierdziliśmy jednogłośnie, że obieramy trasę powrotną.

W Pilchowie byliśmy już pozbawieni wody. Jednak mieliśmy ogromne szczęście, że spotkaliśmy parę imprezowiczów pod domem (chwała im!). Po krótkiej rozmowie zostaliśmy obdarowani dwoma butelkami wody 1,5l, które uratowały nam tyłki. Morale wzrosły znacznie, a wyciągnięcie przeze mnie dwóch skitranych Tigerów z plecaka, było dodatkowych impulsem do podniesienia stosunkowo niskich morali. Podjęliśmy decyzję o wyjęciu replik z pokrowców, aby odciążyć plecy. Po krótkiej przerwie ruszyliśmy dalszą trasą. Jak się okazało, wuja Google zrobił sobie z nas jaja i poprowadził trasę przez las. Środek nocy, a my przedzieramy się 6km przez ciemny las. Wszędzie pełno zwierzyny, pewna doza adrenaliny sprawiła, że staliśmy się bardziej czujni, a stopy, zeszły na dalszą scenę. Trasa wyprowadziła nas pod rejon miejscówki „Bastogne”, przy której schowaliśmy z powrotem repliki do pokrowców (mogliśmy iść z replikami na wierzchu, przez cała trasę, dzięki ustaleniom z KWP)


W Wołczkowie kolejna przerwa, ale nie daliśmy za wygraną, choć kusił nas autobus 105. Mimo wszystkich przeciwności doszliśmy na miejscówkę „Dobra”. Nazwa ulicy była adekwatna do tego osiągnięcia.

Po wczołganiu się na piętro budynku, znaleźliśmy sparciałą kanapę i po zrzuceniu całego szpeju, otworzyliśmy szampana i zapaliliśmy cygaro zwycięstwa. Było około godziny 07:00 rano. Udało się! Bo dwóch i pół godziny przerwy i odpoczynku, zeszliśmy do reszty, aby przygotować się na strzelankę. Mimo zmęczenia i tylu kilometrów w nogach daliśmy radę i po raz kolejny pokazaliśmy klasę WFS, nie oddając łatwo skóry w starciach.



Realnym dystansem, który przeszliśmy tej nocy było ok. 37,5km, w czasie ok. 12h. Wynik może wydawać się słaby, bo średnia prędkość wynosiła tylko nieco ponad 3km/h, ale trzeba pamiętać o tym, że maszerowaliśmy w pełnym sprzęcie, z replikami i w butach wojskowych, które nie oszukujmy się, nie zostały stworzone do takich rzeczy. :wink:

I tak się przychodzi na strzelanki, a nie autem jakimś czy innym autobusem (nawiasem mówiąc podczas tego marszu naprawdę stwierdziłem ze Gromy protektory nie nadają się na dłuższe trasy)

Dobra robota!

A co do gromów, to niestety są to wygodne buty ale do terenów miejskich. Mają za cienką podeszwę. Chociaż nowe wersje mają już nowe podeszwy, które są trochę grubsze i lepsze miękkie wkładki i trochę dawały radę kiedy zdobywałem pagórki świętokrzyskie (trasa ok 20 km) ale też słabo.

Podziwiam za postanowienie ( oraz, co najważniejsze - zrealizowanie ) zrobienia czegoś “więcej” dla samego siebie. Uważam, że taki trening się nie zmarnuje, a satysfakcja pozostanie na długi czas. Miejmy nadzieję, że krótka relacja zainspiruje więcej osób :slight_smile:

Dobra robota, chłopaki :wink:

AHhahah XDDDD gratuluję kilometrów bez pleckaów i wody XDDDDDDD Opisane wszystko czego nie robić na tripie w szpeju :smiley:

Szczerze, nic wybitnego, ale dobrze że ktoś wyszedł z domu

Kurde niezle chlopaki :smiley: fajny pomysl, sam bym na takie cos sie wybral ale nie z moimi butami :smiley:

Brawo za pomysl,aczkolwiek lazenie w z replikami na wierzchu po miescie nawet za zgoda Policji uwazam za kiepski pomysl.

Z ciekawosci,ile wody ze soba zabraliscie?

Zapomniałem uszczegolnic sytuacje w których pozwolilismy sobie wyjąć repliki z pokrowców (specjalnie dla strażników internetu), były to tylko sytuację po zmroku i poza terenami zabudowanymi :wink:

Drugie pytanie :ja ok 1,5l, Kermit 2l

Też mam z sobą przygodę ale w Bornym miesiąc temu. 40km marszu z 15kg plecakiem i 25km kajakiem w 3 dni, spanie podchmurką. Fajna impreza. Gratuluję pomysłu i wytrwałości oraz wyciągnięcia wniosków nakolejny wymarsz.