Zgadzam się z Gawronem.
Za 300 możesz kupić tyle ukrytych wad, ile tylko chcesz. Im replika tańsza, tym więcej wad w cenie
A tak poważnie - za 300 można już jakiegoś używańca w miarę dobrego kupić bez problemu.
Tylko fuksa trochę przy tym trzeba...
Ja podobnie zacząłem przygodę z ASG.
Kupiłem wcale nie tanią używkę (niemiec płakał, jak sprzedawał, babcia jeździła nią do kościoła, itp), po czym musiałem się nauczyć, jak to wszystko działa w środku, bo więcej tam rzeczy było niedziałających, niż działających.
Ale może i na dobre mi to wyszło. Przynajmniej wiem, jak to działa i o co z tym chodzi.