Post
autor: Errhile » 28 grudnia 2020, 13:31
Sto lat temu podejmowałem taki temat. Wojsko nie wyrazi zgody - bo jeżeli komuś się cos stanie, to oni, jako właściciel terenu, będą pociągani do odpowiedzialności.
Czy szanse na to, że coś się stanie, są duże? Z mojego airsoftowego doświadczenia wynika, że nie. Choć jak sobie przypomnę, co niektórzy odstawiali np. na Wiskordzie, to... jeden nieostrożny krok, i mogło się skończyć bardzo niedobrze. To raz.
Dwa, wojsko nie ma (instytucjonalnie) doświadczenia w tej kwestii - nie ma więc na jakiej podstawie oceniać ryzyka.
Trzy, popatrz na to z ich punktu widzenia: korzyść z takiej imprezy żadna, potencjalnie trzeba będzie po tym posprzątać, a jest ryzyko, że ktoś sobie zrobi kuku i będzie potem armię po sądach ciągał. To po co się w to w ogóle pakować...?
Gdybyś rozmawiał jako organizacja (czy to pozarządowa, czy firma komercyjna), to miało by to szanse wyglądać trochę inaczej - bo albo wynająłbyś teren komercyjnie (i zapłacił za użyczenie), albo, może, przynajmniej dał im okazję od wpisania sobie w papiery współpracy z NGO z zakresu popularyzacji postaw proobronnych i współpracy z wojskiem (mogli by się potem przełożonym pochwalić). No i w takim wypadku udostępnili by teren konkretnemu podmiotowi, i zrzucili na niego odpowiedzialność za ewentualne wypadki.
Quid pro quo, obywatelu, quid pro quo.