Rzucę na odprawie pomysł, bo rozpisany jest mniej czytelny.
Dopuki gra nie skupi się na centralnym bunkrze to może być fajnie.
Jak ktoś ma jeszcze jakiś problem z Dojazdem to ja mam miejsca .
Nic rozpisane nie jest mniej czytelne. Ale mozna wytknąć głupie pomysły.
Jezeli macie propozycje - piszcie.
Bo jezeli będzie to kretyńskie - będe miał normalną szansę zostać w domu.
Nie ma mnie
Gra się nazywa słoneczko i polega na kontrolowanym chaosie w trakcie którego zbierasz drużynę.
Zaczyna każdy sam w innym miejscu terenu.
Trafiona osoba staje w miejscu i wyciąga szmatę.
Dowolny gracz dobiega do trafionego, odlicza do 10 i od tej chwili są w jednej drużynie.
Gra trwa tak długo aż wszyscy będą razem.
Zasada jest banalna, nie ma respów i oznaczeń stron. Każdy musi zapamiętywać z kim na daną chwilę jest w drużynie A i friendly fire skutkuje tylko koniecznością ponownego odliczenia trafionego gracza.
To moja propozycja.
Jak to nie będzie dość zrozumiałe to możemy lecieć 4 flagi tak by gra nie skupiała się na bunkrze.
Będę miał na 100% 2 zapasowe repliki co prawda pod limit cqb ale zawsze coś
I może uda mi się przytargać krowę…
Rozgrywka na max 10 osób.
I troche nie na Dobra.
Bo będzie tak - jak już będzie ekipa 5 osób - obsiądą bunkier i będą się tam bronic.
Cała reszta będzie ich to unikać, to dawać się odstrzelić.
Przecież to się nigdy nie skończy.
Pozatym - jak wyobrażasz sobie rozpoznawanie teamów jak poł twojego pojdzie bokiem i przejmie 2 osoby ?
Jak też sprawiedliwie rozstawisz 30-40 osób na dobrej ?
To jest teren 300 m szeroki - co 20 m osoba ?
Nie będzie mnie jutro na strzelance
Przepraszam
Jak było - Graliśmy 4 flagi na północy.
Niebiescy bronili, pomarańczowi atakowali.
Okazało się że okoliczne tereny zasłane są pociętymi krzakami, ciężko się tam chodziło (no i było dość zimno).
Pierwszy atak pomarańczowych poszedł ich lewą stroną w środek terenu, przesuneliśmy tam ludzi odpierając ich, jednak za mało zostało na górce. Kolejny atak prosto na wzgórze udał się i po około 20-25 minutach padła pierwsza flaga. Od strony parkingu jest ciekawy teren za ogrodzeniem, walki były też z prawej strony w głąb.
Niebiescy spowalniając przeciwnika wycofali się na budynki - między nimi na wale była powieszona flaga.
Tutaj rozgrywka bardzo spowolniła - były niewielkie drużyny okrążające które nawet doszły na 3 flage, ale podchodziły nie w tym samym momencie i brak konkretnego szturmu z przodu, oraz możliwość bronienia z wnętrza zabarykadowanego budynku spowodowało że druga flaga trzymała się godzinę. Po pół godzinie wydaliśmy komende żeby nikt z respiących się nie wracał na 2 flagę, ale i tak przeciwników było mało.
Okazało się że zapał stracili z uwagi na obroną w zabarykadowanych drzwiach. Wtedy chyba też pare osób pojechało z fochem do domu.
Niebiescy ogólnie czuli się jakby nie byli atakowani - może resp na górce był za daleko (te cholerne krzaki…)
Potem był dość szybki atak na trzecią flagę gdzie znowu zostało za mało ludzi na obronie, i skonczyliśmy rozgrywkę z uwagi że mineło już prawie 2 godziny czasu, i dość dużo osób z pomarańczowych się wykruszyło.
Była 13:15 jak zagraliśmy w okrojonym gronie 12 vs 13 obronę górki. Udało sie ją przejąć, i po 14 skończyliśmy.
Wnioski - 4 flagi oddalone po 80 -100 m to za dużo jak na jedną rozgrywkę.
2 Budynki bardzo łatwo jest bronić - nie ma liści więc widoczność jest duża.
Z drugiej strony wszędobylskie krzaki uniemożliwiają skuteczny ostrzał - często mimo widoczności przeciwnika wszystko przechwytywały krzaki.
Ja ogólnie Dobrej nie lubie - chyba że z replikami cqb. Trochę ich zabrakło.
Ogólnie dopóki klimat się nie zjebał przez pierwszą godzine nastroje u niebieskich były takie - że ten północny teren jest fajny (do obrony).
Chyba nie podzieliła tego zdania drużyna przeciwna.
Foch?! Ciekawie.
Przedstaw się kolego w odpowiednim dziale. Nie lubimy tutaj anonimów.
wybacz już znikam. Powodzenia.